Wyciszenie w czeskich horách

Jako, że pracuję na ten moment 20h tygodniowo, stwierdziłam, że pojadę na dłuższy weekend do rodziny, a że rodzinka tak samo chętna na podróże, to mami stwierdziła, że na 3 dni wyjedziemy w góry do Czech. Ze względów osobistych nie był to dla mnie najprzyjemniejszy wybór i najprostszy wyjazd, ale na koniec okazał się być najbardziej pomocny i bawiłam się świetnie 😃



Stezka v oblac
ích 🌄
Pierwszym przystankiem na trasie była Dolní Morava. Milion stopni, słońce grzeje, a my niczym prawdziwi trekkingowcy, zamiast skorzystać z kolejki, ruszyliśmy najbardziej stromym wejściem na górę. Na szczęście później szlak skręcał i zaczynała się normalna ścieżka pośród drzew. Po kilku godzinach udało nam się dotrzeć na górę - 1 116 m n.p.m, do Ścieżki w obłokach. Niesamowite widoki, siatkowe platformy do oglądania widoków w dół, a także rury zjazdowe. Całość głównie opierająca się na drewnie i stali, a pod stopami korony drzew. Było warto wejść taki kawałek, uwierzcie.
Wysiłek fizyczny wywołał głód, a nie ma nic lepszego w innym kraju, niż próbowanie tamtejszego jedzenia. W ten sposób zakochałam się w czeskim langoszu, czyli drożdżowym placku z czosnkiem i tartym serem, który sprzedawano przy Sky Walk. Najedzeni i napici, ruszyliśmy z powrotem. I jak to strome wejście dało mi się na początku we znaki (wychodzi moje zaprzestanie ćwiczeń na kilka miesięcy), to zejście mnie dobiło. Po co marnować półtorej godziny na zejście normalnym szlakiem, jak można ruszyć centralnie w dół zbocza i zaoszczędzić godzinę? Dawka adrenaliny, poparzenia pokrzywą, brudny plecak, brudne nogi, ale super doświadczenie i wspomnienia nie do zapomnienia. (Pewnie przez ten ból w udach, tak myślę 😂) Grunt, że się udało i wszyscy przeżyli!


wejście                  zejście




Kropla                  Rękaw






Šumperk 🌆
Po zejściu, pojechaliśmy do pierwszego miasta, w którym spaliśmy - klimatyczny
Šumperk, zwany bramą Jesioników. Mimo, że nazywany jest "małym Wiedniem", mi przypominał szkockie Inverness (tutaj o nim mowa). Niska zabudowa, ozdobne kolorowe kamienice, nietypowe pomniki i interesujący rynek z ratuszem. Okolica cicha i niezatłoczona, mimo, że był to środek wakacji. Wieczorem, korzystając z tego, że jesteśmy w Czechach, spróbowaliśmy czeskiego piwa i zjedliśmy kolejną czeską przekąskę, zwaną topinka. 🍻



 









Zámek Velké Losiny 🏰
Po wyjeździe z Šumperk, zajechaliśmy do tego renesansowego XVI-wiecznego zamku o niechlubnej historii. Niewielki, z arkadami jak na Wawelu w Krakowie, ale również kolorowy, z żółtą dobudówką i parkiem krajobrazowym. Wiele lat temu "wsławił się" spaleniem około 100 osób oskarżonych o czary.






Prad
ěd 🏔
Pogoda nie była stabilna tego dnia, więc nie byliśmy pewni, czy uda nam się wejść na szczyt. Samochód zostawiliśmy przy szlaku, który wybrała mami. Ciągnął się on doliną B
ílej Opavy i nie był najprostszy dla amatorów. Dużo mostów, kłody do przeskakiwania, śliskie skały i przewyższenie w okolicach 500 metrów. Ale jest to też jeden z najpiękniejszych szlaków. Podczas około 9 km marszu mieliśmy okazję oglądać rzekę i wodospady, a po niecałych 3 godzinach dotarliśmy do schroniska Barborka. Niczym szczęściarze miesiąca, akurat gdy weszliśmy do budynku - lunęło. Pół godziny później już tylko kropiło, więc kurtki poszły w ruch i ruszyliśmy dalej na szczyt. Na dalszej trasie odkryłam stado hucułów i krów (wyglądały z daleka jak fluffy cows, więc byłaby beka, że szukałam ich pół Szkocji a wystarczyło do Czech pojechać 😂 - żeby nie było, to żart; Highland Cows są tylko w Highlandach). Na szczycie za to zaczęła się zabawa w „jest, nie ma”, bo stacja telewizyjna na szczycie na zmianę znikała za chmurami i pojawiała się na nowo. Ale szczęście znów nam dopisało i zanim zeszliśmy, wyszło słońce, a chmury zniknęły. Jakoś 2 godziny później byliśmy już na samym dole. Praděd (1492 m n.p.m.) zdobyty!













16:00                 16:30






Karlova Studánka 🏙
Żółty szlak na Pradeda zaczynał się właśnie na wjeździe do tej miejscowości.
Karlova Studánka to stricte uzdrowiskowe miejsce, ze malowniczymi, drewnianymi budynkami i źródłami wody mineralnej. Położone jest na wysokości 800 m n.p.m. i szczyci się najczystszym powietrzem w środkowej Europie.


 
Ramzová 🎿
To niewielkie miasto, w którym spaliśmy i jedliśmy. Typowy ośrodek narciarski, idealny do turystyki.

 

Jesenik 🌳

Dzień wyjazdu z Czech. Pierwszy przystanek był w pobliskim mieście Jesenik. Jest to kolejne czeskie uzdrowisko, również będące kiedyś siedliskiem czarownic. Obecnie znane bardziej z pierwszego na świecie zakładu hydroterapii, założonego przez Vincenza Priessnitzam, alkoholu - absyntu, a także uroczego rynku.

Rynek

Twierdza na Wodzie



Zámek Jánsk
ý Vrch 🥀
Jak gdyby nam szczytów było mało, zatrzymaliśmy się, by zobaczyć zamek znajdujący się na skalnym wzgórzu. Rozciągała się z niego piękna panorama na całe miasto Javorník.
 


miasto Javornik

Zamek Jánský Vrch
 
Pałac Marianny Orańskiej 🏯
Wjechaliśmy do Polski. Po drodze zatrzymaliśmy się w Kamieńcu Ząbkowickim, by po raz kolejny odwiedzić Pałac Marianny. Już raz tam byliśmy, 3 lata temu, w noc wigilijną. Miło było zobaczyć, że cały czas idą inwestycje, by odbudować znaczną część tego niezwykłego miejsca, które dopiero od 6 lat jest udostępniane odwiedzającym. To był jeden z lepiej zapamiętanych przeze mnie pałaców. Zapewne przez jego historię, a także dlatego, że zwany pałacem - bardziej przypomina zamek. Najbardziej działająca na wyobraźnię jest jego majestatyczność, która pomimo obecnej kondycji, daje poczucie dawnej świetności pałacu. Co do samej historii - właścicelka budynku - Marianna Orańska porzuca męża dla kochanka, za co dostaje zakaz przebywania w ówczesnych Prusach dłużej niż 24h i mieszkania w reprezentacyjnej części pałacu. Kupuje więc posiadłość oddaloną o 12 km w innym już kraju, gdzie wraca na kilka godzin, a do pałacu wchodzi oknem. II wojna światowa nie oszczędziła i tego miejsca, a jego części wywożono do Warszawy, by odbudować stolicę (marmury z Pałacu Marianny są m.in. w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki 😮). Obiekt stał się ruiną, a jego wybawieniem była dzierżawa przez prywatną osobę, która przez 40 lat wkładała swój własny kapitał w odbudowę pałacu. Dziś to gmina w Kamieńcu Ząbkowickim stara się oddać mu jego dawną świetność. Na pewno za kilka-kilkanaście lat, ponownie będę chciała odwiedzić to miejsce, by zobaczyć jak się zmienia.







Czechy to moje czwarte państwo w tym roku, które udało mi się odwiedzić. Pod koniec tego miesiąca będę już w piątym - Tajlandii. Spędzę tam calutki miesiąc. Już nie mogę się doczekać tego wyjazdu!

A to jak bawiliśmy się w Czechach - standardowo na filmiku poniżej ⏬








2 komentarze:

  1. Moje cudne okolice ! :)
    cudnie, że wypad do Czech Ci się podobał.
    Moje miasto graniczy z Czechami, często jeżdżę tam po słodycze :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że humory na wycieczkach dopisywały i to najważniejsze! W pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim byłam wiele lat temu, widzę że faktycznie wiele tam się zmieniło... zdecydowanie można tam podjechać:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń

#Litwa - wyścig z czasem podczas koronawirusa

Każdy ma swoje granice wytrzymałości w życiu. Ja do swoich dochodzę, gdy zbyt długo siedzę w jednym miejscu. W ten sposób, pomimo nadciąg...

Copyright © Z życia Szwatki podróżniczki , Blogger